czwartek, 28 lipca 2011

Szaszłyki z piersi kurczaka

Szaszłyki z piersi kurczaka



A było to tak.....
Wracaliśmy z dziećmi z basenu. Co chwilę było słychać: mamo jestem głodna, mamo kiedy będę mógł coś zjeść. Wiedziałam, że przygotowanie jedzenia musi być szybkie, najlepiej jeszcze zatrudnić do pomocy "głodnych basenowych wymoczków" . Po drodze skok do sklepu- piersi kurczaka mam, warzywniak: cebula, pomidory koktajlowe i kilka żółtych- są.

Weszliśmy do domu:
Teraz ustawienie wszystkiego jak na taśmie w firmie produkcyjnej:
jedno dziecko obrało cebulę, drugie umyło mięso i pomidory, ja pokroiłam piersi , pomidorki, cebulę. Doprawiłam solą, pieprzem i ziołami prowansalskimi, trzecie wszystko w odpowiedniej kolejności nabiało na patyczki. Piekarnik nagrzany do 180 stopni.
Szaszłyki ułożone na ruszcie, 20 minut w piekarniku ( w międzyczasie ręczniki i stroje kąpielowe wylądowały na suszarce) i usiedliśmy do jedzenia.

Oczywiście porcje każdy musi dobrać indywidualnie, do własnych możliwości.
Podczas takiego przygotowywania posiłku możemy ustrzec się pytań; mamo jak długo jeszcze, mamo kiedy będziemy jeść itp.

Smacznego.

a w ogrodzie...

A w ogrodzie, właściwie to ogródku za domem, mam wydzieloną małą grządkę na której próbuję sadzić wiele ziół i warzyw. Nie wszystkim "podobają" się warunki w jakich przyszło im rosnąć, ale jak się nie ma co się lubi, to trzeba zadowolić się tym co jest.
Z racji jednego z nielicznych słonecznych dni w zeszłym tygodniu, wpadłam z aparatem, by na zdjęciach uwiecznić tegoroczne dokonania.
Pięknie rosnie pietruszka, mięta, oregano. Zbieram je obcinając nożyczkami łodyżki i pozwalam dalej rosnąć. Część spożywana jest na bierząco, ale trochę już zasuszyłam, na zimę będzie jak znalazł.

W zeszłym roku cukinie, pomidory i dynie prawie nie wyrosły. Obecnie wszystko jest cudowne, gdyby tylko deszcz nie padał w takich ilościach ( strąca i niszczy kwiaty), byłoby więcej słońca, plony byłyby wspaniałe.


cukinia widoczna na zdjęciu i poniższy patison zostały szybko skonsumowane


a pomidory koralikowe z broku słońca nie chcą się zaczerwienić, ani zażółcić ( mam ich cztery gatunki w różnych kolorach) Przyznaję się, że nieraz specjalnie zrywam zielone i dodaję do sałatek, mają trochę inny mniej słodki smak, niż te dojrzałe.


a kwiaty... to już będzie osobny wpis Teraz muszę uzupełnić wpisy do zdjęć, które znalazłam przeglądając zdjęcia.

czwartek, 21 lipca 2011

Torcik mascarpone z morelami

Torcik mascarpone z morelami



Ponieważ nasze średnie dziecko jest uczulone na część produktów, w tym na niektóre owoce w tym roku otrzymała torcik z morelami. Stragany uginały się od pięknych, dużych moreli.
Pozostało dokupić kilka składników, pomieszać, pokroić, schłodzić i gotowe.
A więc do dzieła:

Podłużnym biszkoptom odkroić z jednej strony końcówkę, tak by można było je postawić.
1,5 paczki ciastek degestive rozkruszyć z końcówkami biszkoptów, dodać 2-3 łyżki miękkiego masła i dobrze połączyć.
W okrągłej tortownicy ustawić dookoła biszkopty, na środek wysypać pokruszone ciastka dociskając do dna ręką. Włożyć na 20 minut do lodówki.

500ml śmietany kremówki ubić ( nie do końca na sztywno) z 3 cukrami waniliowymi. Powoli do masy dodać 500g serka mascarpone i dobrze wymieszać.
Do takiej masy możemy dodać różne owoce ( u mnie morele, obrane ze skórki).
Masę wylać na oziębione ciasto i wstawić do lodówki na 2-3 godziny.

Przed podaniem torcik pokryłam cienką warstwą bitej śmietany i ozdobiłam resztką moreli.

Smacznego,

środa, 20 lipca 2011

Drożdżówki z białym serem, morelami i jabłkami

Drożdżówki z białym serem, morelami i jabłkami



Mam teraz dostęp do sieci i chwilę czasu. Postanowiłam uzupełnić wpisy, bo przeglądającmój blog wydawać by się mogło, że nic się nie dzieje. Dzieje się sporo, ale czasem są przeszkody lub utrudnienia. Na wcześniejszym wyjeździe, gdy ze względu na pogodę nie mogliśmy spędzać na zewnątrz tyle czasu ile byśmy chcieli, spędzaliśmy go w kuchni.
Przepis na drożdżówki znalazłam na blogu Komarki "Every Cake You Bake"

Przepis jest wspaniały z kilku względów:
  • łatwy w wykonaniu
  • porcja słuszna (duża) czyli każdy je ile chce, nie trzeba martwić się w przeliczanie na większą
  • robi się prosto bez wydumanych czynności
  • jak zwykle na wyjeździe miałam swój mały robocik, który mi pomógł, ale i bez niego można je zrobić

Do ciasta potrzebujemy:
  • 1.5 kg mąki pszennej
  • 5 dkg drożdży ( ja dałam 3 op. suszonych każde na 500g mąki)
  • 1 szkl drobnego cukru
  • 1 op. cukieru wanilinowego
  • 2 całe jajka
  • 4 żółtka
  • trochę soli
  • 1 kostka roztopionego, letniego masła
  • 600 ml letniego mleka
Dodatkowo do zrobienia kruszonki przygotowujemy:
  • 200g masła
  • 200g mąki
  • 250 g drobnego cukru
Nadzienie:
Ja wykonałam nadzienie z 1 opakowania twarogu do wypieków (500g) zmieszanego z 2 op. cukru wanilinowego, 1 jajkiem i 1 żółtkiem
Dodatkowo drożdżówki były dopełniane w zależności od upoobań przyszłych "konsumentów" w jabłka, morele lub zostawały tylko z twarogiem.

Do średniej miski wsypujemy mąkę, drożdże, sól, cukier wanilinowy i cukier. Mieszamy suche składniki, a następnie dodajemy jajka, żółtka i mleko. Miksujemy luźne ciasto, dolewamy masło i dobrze wyrabiamy.
Całe szczęście miałam zabraną sporą miskę gdyby trzeba było coś wyprać. Przydała się wtedy bo ciasto wspaniale w niej rosło i nie wylało się. U mnie ciasto rosło jakieś 90 minut.
Wyrośnięte ciasto partiami wyjmować na posypany mąką blat, rozwałkować na prostokąt grubości ok 1 cm. U mnie za wałek "robiła" butelka wina.
Nożem wykrajać prostokąty ( u Komarki 12*12 cm) Na przekątnej kłaść nadzienie i sklejać ze sobą przeciwległe rogi. Kłaść drożdżówki na blachy wyłożone papierem do pieczenia. Zostawić do lekkiego podrośnięcia.

Podczas drugiego wyrastania mamy czas , by szybko zagnieść kruszonkę.
Zimne masło szybko i rdobno posiekać z mąką i cukrem ( będziemy mieś kruszonkowe grudki)
Przed włożeniem  do piekarnika, każdą drożdżówkę posmarować rozkłóconym jajkiemi posypać kruszonką ( wg dzieci- mamo duuużo kruszonki prosimy)
Piec w temperaturze 180 stopni Celsjusza ok 20-25 minut, tak by były rumiane.
 
Niektóre jeszcze ciepłe drożdżówki zostały polukrowane.
 
Smacznego;
 
 
 

poniedziałek, 4 lipca 2011

wakacyjne widoki

W ten weekend były Dni Mikołajek, chcieliśmy pojechać w sobotę, by wypróbować jak na różnych stoiskach podawana będzie sielawa, któlowa tamtejszych wód, ale znowu impreza przegrała z pogodą - lało i wiało; odpuściliśmy sobie.
Dlatego, gdy w niedzielę rozchmurzyło się na trochę niebo postanowiliśmy podjechać do miasteczka i choć pospacerować sobie trochę i dotlenić się.
Oto kilka zdjęć:


 

wakacyjne leniwe pierogi

Nie zawsze mam dostęp do internetu podczas jakiś wyjazdów. Dlatego w miarę możliwości będę uzupełniała wpisy. W tym roku, musiałam też ograniczyć swój wyjazdowy bagaż kuchenny. Zabrałam oczywiście mały robocik, tylko jedną blachę do pieczenia i sylikonowe foremki do mufinek. Pogoda w piątek nie specjalnie przypomina, że są wakacje i to wakacje letnie. Zamiast słońca i ciepłych, długich wieczorów mamy burze, zimno i wiatr.
Dzieciaki zapragnęły "leniwych'. Cóż to jest proste i bardzo mało skomplikowane danie, ale w wakacje dzieciaki mogą częściej zjeść to co sobie zażyczą.




Potrzebujemy:
  • 1 kg twarogu ( ja kupiłam w Biedronce w wiaderku)
  • 3 jajka
  • niecałe 3 szkl. mąki pszennej
  • trochę soli
Z wyżej wymienionych składników zagniatamy ciasto i formujemy wałeczki o przekroju ok2 cm, które lekko spłaszczamy ( to świetne zadanie dla dzieci, które podczas deszczu czasem się nudzą). Każdy wałeczek kroimy na ok pół centymetrowe plasterki.
Gotujemy w osolonej wodzie  ok 1-2 minuty od wypłynięcia.

Nasze dzieci lubią je jeśc na słodko tzn z podsmażoną na maśle bułką tartą i cukrem.
Ja dla dorosłych zrobiłam coś w rodzaju chatneya ( kilka cebul pokrojonych w kostkę zeszkliłam z 2 ząbkami czosnku na oleju, dodałam pokrojone w kostkę pomidory i paprykę, poddusiłam do miękkości)


Smacznego