czwartek, 19 lipca 2012

Śniadanie z Beatą i dżem rabarbarowy

Jak mały kabelek może zdenerwować człowieka i utrudnić życie.
Chodzi o kabelek łączący mój aparat foto z komputerem. Nie mam dodatkowego czytnika kart, zawsze podłączam aparat kabelkiem i przerzucam wtedy zdjęcia. Ale on był i zniknął. Szukałam wszędzie, choć zawsze mam go schowanego w dwóch miejscach. Nie mogłam napisać posta, bo jak... bez zdjęć. Poszukiwania zeszły na plan dalszy, najpierw musiałam przygotować ubrania dzieci na wyjazd na obóz sportowy. Lekka nerwówka.
Kabelek znalazł się, był tam gdzie zawsze, tylko lekko schował się w podszewce kieszeni w torebce.


W zeszłym tygodniu zrobłam dżem z rabarbaru ( chyba ostatniego jaki mi się udało kupić w tym roku). Nie łączyłam go z innymi owocami - choć byłoby pysznie- by nie mieć problemu z alergikami.

  • trochę ponad 3 kg łodyg rabarbaru
  • 2 szkl. cukru
  • 3/4 szkl. cukru żelującego
  • trochę skórki z cytryny
Rabarbar obrać z wierzchniej skórki, pokroić na centymetrowe kawałki. Włożyć do miski, wymieszać z 2 szkl. cukru. Odstawić na noc do lodówki. W tym czasie rabarbar zmięknie, wypuści sporo soku.
Następnego dnia rabarbar przełożyć do garnka wraz z sokiem i skórką cytrynową ( można pominąć). Powoli doprowadzić do wrzenia, gotować 7-10 minut, wsypać cukier żelujący, wymieszać. Sprawdzić czy słodkość jest dla nas wystarczająca, jeśli nie dodać więcej cukru. Ja taki gotujący się dżem przekładam szybko do słoików, zakręcam mocno nakrętkę i odwracam "do góry nogami" słoik. Nie muszę wtedy pasteryzować.

Dlaczego napisałam śniadanie z Beatą?. Następnego dnia po przygotowaniu dżemu wstałam szybciej, usiadłam na tarasie ( miałam szczęście 2 godziny bez deszczu) i jadłam rogala z rabarbarem, popijałam super ciemną, mocną kawę i czytałam wywiad z Beatą z Lawendowego Domu -  ślicznie mieszkają i można zobaczyć w jakich warunkach powstają jej śliczne zdjęcia.


Smacznego.

środa, 4 lipca 2012

w czasie deszczu dzieci się nudzą....

W czasie deszczu dzieci się nudzą, ale można znaleźć dla nich coś ciekawego.
Pierwszy tydzień wakacji, na południu upały, a na północy deszcze, burze z piorunami i niezbyt ciepło.
WWyjechaliśmy z domu na kilka dni, udało mi się zapisać dzieciaki na zajęcia prowadzone w Muzeum Okręgowym. Muzeum to przygotowało projekt pt. "Wakazje w muzeum" dla dzieci i młodzieży.
Wczoraj realizowany był temat pt. "Ceramiczna wędrówka przez kontynenty - Portugalskie azuleos".
Do końca nie było wiadome czy zajęcia się odbędą. Gdy deszcz przestał padać, osuszone zostały stoły i krzesełka, zaczęła się przygoda w malowanie wypalonych kafelek. Drugą częścią zajęć było własnoręczne przygotowanie kafelek z gliny. Zostaną one wysuszone, odesłane do cegielni do wypalenia.Będzie je można zabrać do domu do pomalowania.

poniedziałek, 2 lipca 2012

z wcześniejszej zapowiedzi

Dzisiaj kilka zdjęć ogródkowych, ale w kuchennym stylu. Pomimo zimna, wiatru i deszczu rosliny rosną. Niektórym jak dyniom piżmowym jest za zimno ( chyba nic z nich nie będzie) to pomidory rosną jak szalone. Oby miały dużo koralikowych owoców. Pierwszy raz zasadziłam też zioło, o które pytałam wcześniej.

Tak jak dziewczyny pisałyście liście podobne do rozmarynu, a jak niektóre prawie zgadły.

Nazywa się ono kocanki, odmiana Tall Curry. Ma super zapach przypominający curry. Jako dodatek do mięsa, sałatek sprawia intrygujące zaskoczenie.

Poniżej kwitnące pomidory, gdy przestanie padać pewnie pojawi się więcej owadów latająco -zapylających. Teraz takich one potrzebują.













Od sąsiadki dostałam miętę czekoladową. Mogło z niej nic nie być. Sąsiadka wyrywała kłącza, bo czyściła grządkę pod tzw. coś innego. Wszystko powyrzucała do pojemnika na mokre odpady ( na trawę, skorupki od jajek, chwasty itp.). Ja dowiedziałam się o tym następnego dnia. Mówię, ja takiej mięty nie mam, mogłaś mi dać szczepkę. Ona na to zobacz czy z tych wysuszonych, pociętych korzeni coś ci wyrośnie. I wyrosło. Na razie małe, ale mięta jest wytrwała. Przetrwa ciężkie czasy.

Kolejną rośliną która nie chciała rosnąć mi w domu jest ulubiona kolendra. Nie wiem dlaczego tak się działo, wypuszczała 2 listki i padała pomimo idealnych warunków. W ziemi rośnie ślicznie.

Ostatnią w dniu dzisiejszym którą mam wam do pokazania jest czerwona bazylia. Jak urośnie większa, będzie z niej wspaniałe pesto.

Pozdrawiam wszystkich,