poniedziałek, 20 lipca 2009

Ogłoszenie


Wiadomo, są wakacje i nastąpi chwilowe odłączenie mojej osoby od komputera i internetu. Raczej nie będzie to całkowite odłączenie od kuchennego życia, dlatego najszybciej jak tylko będzie to możliwe, uzupełnię wpisy o to, co uda mi się stworzyć.

czwartek, 16 lipca 2009

Pierogi z jagodami

Pierogi z jagodami



W zeszły piątek pojechałam na rynek i przywiozłam dużo warzyw i owoców. Wśród nich były jagody na pierogi i na coś jeszcze. Jak mam robić pierogi, to muszę posklejać ich, w naszym przypadku sporo. Przepis jest najprostszy z prostych, to tylko mąka pszenna, gorąca woda i nadzienie. Do ciasta pierogowego, nigdy nie dodaję jajek, a ciasto jest miękkie i świetnie się wałkuje. Dlaczego gorąca woda?- bo jak to dawno temu powiedziała moja mama, mąka nie będzie surowa. Śmieszne, bo przecież pierogi przed podaniem się gotuje i ciasto nie jest surowe.

Ciasto:
  • 4 szkl. mąki pszennej
  • 1-2 szkl.gorącej wody
Do miski wsypać mąkę i dodać najpierw 1 szkl. gorącej wody. Nożem połączyć składniki, gdy jest za suche dolewać wody. Ciężko podać dokładne proporcje, gdyż każda mąka trochę inaczej "zabiera" wodę. Ciasto powinno być zwarte, ale luźne. Blat posypać mąką i wyłożyć na nią ciasto, przykryć folią spożywczą na 30 min.

Nadzienie:
  • 1,5 litra jagód, umyte i obsuszone
Po czasie odpoczynku odrywać kawałek ciasta, podsypywać mąką i rozwałkować dość cienko. Wykrawać kieliszkiem lub szklaneczką krążki, nałożyć jagody, zlepiać dokładnie brzegi i odkładać na czyste ściereczki. Zrobione pierogi wrzucać na osolony wrzątek i gotować 3-5 min od czasu wypłynięcia. Podawać z cukrem pudrem lub śmietaną.


W zależności od ilości nadzienia i wielkości robionych pierogów, ciasta trzeba dorobić.

Ja z tej ilości jagód zrobiłam 330 małych pierogów.

Gdy pierogi trochę obeschną na ściereczce, można je zamrozić.



Smacznego.

środa, 15 lipca 2009

Ogórkowa sałatka szwedzka do słoików

Ogórkowa sałatka szwedzka



Jest to moja kolejna propozycja do przepisów tegorocznej spiżarni. Taką sałatkę robię od lat i cieszy się dużym powodzeniem. Co do przetworów to staram się robić je systemowo czyli te same, co drugi rok, w odpowiednio dużych porcjach ( czyli ogórków potrzebuję 2 skrzynki tj. ok 30 kg). Przepisy są na tyle świetne, że warzywa zachowują docelowy smak cały czas. Na zdjęciu przedstawiam słoik zrobiony w zeszłym roku.


Kupujemy średniej wielkości ogórki. Myjemy je w letniej wodzie np. szczoteczką do rąk. Tutaj mogą nam pomóc dzieci, dla nich to świetna zabawa. Gdy ogórki są umyte i wysuszone, szatkujemy je np. w robocie na tarce do grubszych plasterków ( razem ze skórką!).

Potrzebne nam będą jeszcze:
  • ziarna gorczycy
  • ząbki czosnku- pocięte na kawałki
  • korzeń chrzanu lub mogą być nawet liście- pocięte na słupki lub mniejsze części
  • koper- zielony i baldachimy- porwane na mniejsze części
Zalewa na 1 litr wody:
  • 30 dag cukru
  • 1 szkl. octu 10%
  • 1 kopiasta łyżka soli
Zalewę podałam specjalnie przeliczoną na 1 litr, bo wtedy łatwiej jest sprawdzić jaką ilość jednorazowo jesteśmy przyrządzić. Ja zazwyczaj od razu robię na 5 litrów i takimi porcjami brnę do końca.

Teraz ustawiamy naszą "taśmę produkcyjną"- dobrze umyte słoiki napełniamy plasterkami ogórków, przekładając je od czasu do czasu gorczycą, czosnkiem, chrzanem i koperkiem. Wlewamy zalewę i mocno zakręcamy pokrywki.

Pasteryzacja:

Słoiki włożyć do dużego garnka, zalać zimną wodą do 3/4 wysokości słoików i rozpocząć gotowanie. Od momentu zagotowania się wody zmniejszyć gaz, by słoiki nam "nie wariowały" i pogotować tak jeszcze 10 minut. Teraz operacja wymagająca uwagi, gdyż można się poparzyć. Ubieramy grube rękawice i gorące słoiki wyciągamy z garnka, stawiając je na np. ręcznikach na pokrywkach ( do góry nogami). Tak zostawiamy do całkowitego ostudzenia.

Cukinia w słodko-kwaśnej zalewie



Według wcześniej podanego przepisu na zalewę, można przygotować też cukinię. Warzywa najpierw obieramy ze skórki, przecinamy wzdłuż na pół, łyżką wyskrobujemy rynienkę z nasionami. Teraz tniemy na centymetrowe księżyce., którymi napełniamy słoiki. Następnie wlewamy zalewę i mocno dokręcamy nakrętkę. Pasteryzujemy.






Wspaniałych przetworów życzę.

wtorek, 14 lipca 2009

Tort malinowy

Tort malinowy



Tym razem na pytanie skierowane do średniej córci : jaki tort ma być na urodziny?; padła tylko skromna odpowiedź -malinowy. Tym razem nie było mowy, w takim, a nie innym kształcie. Chodziło o smak. To dobrze się składa, bo sezon na maliny w pełni, a to są jedne z nielicznych owoców, które ona może bezpiecznie jeść.

Przepisów na biszkopt jest pewnie tyle ile osób go pieczących. Zawsze jest to kombinacja jajek, cukru mąki i czasem proszku do pieczenia, masła.

Składniki na dzisiejszy biszkopt:

  • 5 jajek
  • 1szkl. drobnego cukru
  • 1szkl. mąki ziemniaczanej
  • 3 duże łyżki mąki pszennej
  • pół łyżeczki proszku do pieczenia
Piekarnik nagrzać do 180 st.C

Żółtka oddzielić od białek. Białka ubić mikserem na pianę, następnie na małych obrotach dodać cukier. Gdy piana będzie lśniąco biała dodać żółtka, krótko zamieszać i dodać resztę suchych, przesianych przez sitko składników, połączyć.
Przelać do wysmarowanej masłem formy o śr. 25-26 cm.

Wstawić do gorącego piekarnika na 5 min. Po tym czasie zredukować temperaturę do 170 st. C i piec 45-50 min lub do tzw. suchego patyczka. Studzić w piekarniku przy lekko uchylonych drzwiczkach. Po ostudzeniu biszkopt miał wysokość 8 cm.


Masa malinowa:
  • 1 duże opakowanie malin -ok 400g
  • 500ml śmietany kremówki
  • 1 op serka waniliowego tj 250g -dałam maćkowy
  • pól szkl. cukru pudru ( ilość cukru zależy od słodkości malin, jeśli ktoś lubi słodszą masę nic nie zaszkodzi, gdy go da więcej)
  • 1 op. żelatyny ( na 1 l. płynu)
Maliny zmiksować na papkę ( wcześniej odłożyć kilka do dekoracji). Jeżeli maliny mają duże, mocno wyczuwalne "pestki" przetrzeć mus przez gęste sitko. Do kilku łyżek malin wsypać żelatynę i poczekać, aż napęcznieje. Do garnka wlać 4 łyżki musu plus mus z żelatyną i lekko podgrzać. Mieszając rozpuścić żelatynę. Odstawić do ochłodzenia. Śmietanę ubić mikserem, pod koniec dodać cukier, serek waniliowy, mus malinowy i ochłodzony mus z żelatyną.

Biszkopt przekroić na 3 placki. Pierwszy ułożyć na paterze i opasać obręczą do tortów lub obręczą od tortownicy. Nałożyć 1/3 masy, rozsmarować i przykryć kolejnym plackiem biszkoptowym. Przełożyć tak całą masę i placki. Włożyć do lodówki na 3-5 godzin. Udekorować przed podaniem.



Smacznego

poniedziałek, 13 lipca 2009

Panna cotta z tapioką

Panna cotta z tapioką i morelami


Z panną cottą jest różnie, albo ktoś jest fanem tego deseru i jego odmian, albo go nie lubi. Ja podjęłam próbę przekonania domowników, że może to być deser, który będzie pojawiać się na naszym stole. Komarka pokazała pannę cottę z tapioką i mango. Postanowiłam, że zrobię właśnie taką, choć owoce zmieniłam na morele.

Składniki:

  • 1 szkl. grubej tapioki
  • 500ml śmietany kremówki
  • 500ml mleka 3% tłuszczu
  • 1 szkl. drobnego cukru do wypieków
  • 1 duże op. cukru waniliowego
  • 1 op. żelatyny na 1 l. płynu

W garnku zagotować ok. 1 l wody i wrzucić tapiokę. Gotować na bardzo małym ogniu, mieszając co jakiś czas, aż grube duże kuleczki będą szkliste, prawie jak szklane kulki. Odlać wodę i natychmiast zalać tapiokę mlekiem. W drugim garnku podgrzać śmietankę z cukrami, nie zagotować. Szybko wsypać żelatynę i mieszać do jej całkowitego rozpuszczenia ( tak jak mieszamy galaretkę). Śmietankę przelać przez sitko (zatrzymają się ewentualne grudki nierozmieszanej żelatyny) do mleka z tapioką. Teraz poczekać, aż masa zacznie się trochę ścinać.
Wtedy poprzelewać do ostatecznych foremek lub szklaneczek. Wstawić do lodówki.

Owocowy dodatek

Ok 10 moreli wypestkować i poprzekrajać na grubsze "piórka". Na dno szerokiego garnka wsypać 3/4 szkl. cukru. Podgrzać . Gdy zobaczymy, że cukier się rozpuszcza i brązowieje dolać pół szkl. czerwonego wina i 1 szkl. wody. Dobrze wszystko wymieszać i dołożyć morele. Pogotować chwilkę, aż alkochol wyparuje, syrop zrobi się gęstszy. Ostudzić.
Po wyjęciu panny cotty, dodać owoce i serwować z uśmiechem.

Smacznego.

Pikantny chlebek z dodatkami

Pikantny chlebek z bekonem, orzechami i....



Muszę w końcu nadrobić zaległości i pokazać, że chlebek z bekonem, gruszkami i całą resztą wypatrzony na pieprz czy wanilia upiekłam na wyjeździe. To jest naprawdę i wygodne świetne połączenie składników. Taką grubą kromkę można chwycić w rękę, zwiedzać i zaspokajać głód.
W związku z brakami w okolicznych sklepach niektórych produktów, używałam zamienników lub lepiej brzmi dostosowałam przepis do możliwości.

Składniki:
podaję za Gosią, a w nawiasie to co zmieniłam

  • szklanka grubo startego żółtego sera cheddar plus pół szklanki tego sera pokrojonego w małe kostki ( żółty ser morski i gouda)
  • 1 3/4 szklanki mąki ( zwykła pszenna)
  • 1 łyżka proszku do pieczenia (dałam ok. ½ łyżki- też tak zrobiłam)
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1/4 łyżeczki czarnego pieprzu
  • 3 duże jajka
  • 1/3 szklanki tłustego mleka (3 % mleko)
  • 1/3 szklanki oliwy extra-virgin ( użyłam oleju słonecznikowego)

dodatki:

  • 5 plasterków bekonu, kroimy, smażymy na małej ilości tłuszczu, studzimy ( ładny boczek, plaster grubości ok 3 cm i dł.20 cm pokroiłam w kosteczkę i podsmażyłam)
  • szklanka dobrze pokrojonych suszonych gruszek (te, na szczęście, zabrałam ze sobą z domu)
  • 1/3 szklanki orzechów włoskich, chwilę podrumienić w piekarniku
  • 1/2 szklanki posiekanego drobnego szczypiorku ( nie dodałam )
  • drobno posiekana świeża szałwia ( spora garść świeżej mięty pociętej w paseczki dała świetny aromat )
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni C.

Mieszamy dobrze mąkę, proszek do pieczenia, sól i pieprz w dużej misie. W drugim naczyniu mieszamy i lekko ubijamy jajka . Dodajemy do jaj mleko i oliwę. Teraz czas na zmieszanie składników mokrych z suchymi - łopatką lub drewnianą łyżką mieszamy całość delikatnie do powstania ciasta. Dosypujemy ser, starty na tarce jak i w kosteczkach i dodatki: zioła miętę i podrumienione przez chwilę w piekarniku orzechy włoskie, a także bekon i pokrojone gruszki. Przekładamy ciasto do wysmarowanej masłem i wyłożonej papierem keksówki.


Pieczemy chlebek 35 do 45 minut.

czwartek, 9 lipca 2009

Austriacki tort migdałowy Malakoff

Austriacki tort migdałowy



Gdy zobaczyłam ten tort na blogu Doroty
wiedziałam, że będzie on pasował do rocznicy, która miała odbyć się niebawem. Utrudnieniem było spakowanie dodatkowych przedmiotów na kilkudniowy wypad poza dom, potrzebnych do wykonania tortu ( mały robot, forma itp.). Zakupy zawsze można zrobić na miejscu, pomyślałam. Potem głowiłam się co i jakim produktem zastąpić.

Składniki podaję w oryginale, a obok użyte zamienniki:

  • podłużne biszkopty potrzebne na podwójne wyłożenie formy ok 300g
  • 4 duże żółtka
  • 10 dag cukru pudru
  • 10 dag miękkiego masła
  • 150 g zmielonych migdałów ( dałam mielone orzechy włoskie)
  • 2 łyżki likieru pomarańczowego ( u mnie morelowy)
  • 300 ml ubitej śmietany kremówki
Składniki na poncz:
  • świeżo wyciśnięty sok z jednej pomarańczy
  • świeżo wyciśnięty sok z jednej cytryny
  • 50 ml likieru pomarańczowego ( dałam morelowy)

Żółtka utrzeć z cukrem na puszystą masę. Stopniowo dodawać miękkie masło, cały czas miksując. Powoli wlewać likier i wsypać migdały ( orzechy). Teraz ubić w osobnej misce kremówkę i delikatnie łyżką połączyć obie masy.
Dno formy małej tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia lub folią aluminiową. Wymieszać składniki na poncz i maczać w nim biszkopty. Takimi biszkoptami wyłożyć dno formy. Na nie położyć połowę masy kremowej, następnie znów warstwę maczanych biszkoptów i resztę masy.
Tort włożyć na kilka godzin do lodówki.

Tort był pyszny, ale ciekawa jestem smaku bez zamienników. Taki wykonam wkrótce.

Smacznego.





Rzeźby z piasku cz2

Rzeźby z piasku


We wcześniejszym wpisie, obiecałam, że wkleję zdjęcia z zakończonych prac. Po powrocie z krótkiego wypadu, pojechałam z dzieciakami zobaczyć piaskowe rzeźby. Zaskoczyła nas sytuacja powstania kas biletowych- w zeszłym roku wstęp był wolny ( wszystkie koszty ponieśli sponsorzy festiwalu). Obecnie bilet normalny kosztuje 8 zł, a dzieci w wieku szkolnym płacą po 1 zł. Część osób odchodziła od kas na bok i próbowała robić zdjęcia zza płotu.

Na pierwszym zdjęciu przedstawiony został dworzec kolejowy w Gdańsku Głównym.



Drugie zdjęcie przedstawia Złotą Bramę. Złote wykończenia, tak jak w oryginale pomalowane są złotą farbką ( oczywiście tam gdzie to było możliwe).