czwartek, 19 kwietnia 2012

Historia pewnego kwiatka

Dostałam go, gdy był małym cebulowym oseskiem, kilka lat temu. Pielęgnowałam i po pewnym czasie pjawiły się listki, długa łodyga i piękne białe kwiaty. Zachwycały wszystkich. Po przekwitnięciu, przeszedł w stan spoczynku, by jak wszystkie źródła podawały, po roku miał zakwitnąć. Niestety pojawiły się tylko liście i nic więcej, znowu poszedł spać. Próbowałam dociec dlaczego, za dużo wody czy za mało, za ciepło czy za zimno, za jasno czy za ciemno. Trudno, do zobaczenia za rok powiedziałam. W tym roku, gdy znowu zaczęły pojawiać się same liście zdenerwowałam się i po prostu je obciełam. Kwiat dostał szoku ( tego pozytywnego) Zakwitł i to jak pięknie. Fotografowałam kolejne etapy i taki jest tego efekt. Ogrodnik powiedział, że czasem gdy kwiaty mają "za dobrze" nie kwitną, wiedzą, że nie muszą wydawać owoców, następnego pokolenia, bo wszystko do życia, przetrwania mają.

Przedstawiam mojego amarylisa i jego 4 piękne kwiaty:







i już po kwitnieniu. Teraz amarylis zapada w letnio-jesienno - zimowy sen. Mam nadzieję, że w przyszłym roku też tak pięknie zakwitnie.

środa, 18 kwietnia 2012

Święta, święta i już dawno po  Wielkanocy. Powinnam ten post wstawić dawno, ale niestety wyszdł ponadtygodniowy poślizg. Wydawało się, że pogoda jest w miarę dobra, chłodno lecz czasami wychodziło słońce. Tylko ten wiatr, silny i bardzo zimny, stało się. Po pielęgnacji ogrodu jestem solidnie przeziębiona, nie lubię takiego stanu. Czekam na cieplejsze, słoneczne dni. Wtedy wszystko w oródku "ruszy".
Teraz przedstawię przepis na 2 rodzaje mięsa, które podałam na świąteczny obiad.

Pierwsze to:
Polędwiczki wieprzowe




Tym razem miałam 2 dość spore polędwiczki. Pokroiłam je na plastry grubości ok 1cm. Następnie lekko je rozbiłam. Każdą posmarowałam musztardą musztardą francuską z całymi ziarnami i posypałam lekko pieprzem cayenne. Ułożyłam je jedna na drugą w stosik, zawinęłam w folię spożywczą i włożyłam do lodówki na całą noc. Przygotowałam sobie też wcześniej cebulę, bym nie musiała jej kroić w święta czyli obraną, pokrojoną w  piórka cebulę zeszkliłam lekko na maśle, ostudziłam i włożyłam do lodówki. Przed podaniem na patelni rozgrzać kilka łyżek oleju i kilka łyżek masła. Obsmażyć polędwiczki ( to jest bardzo szybki proces, tak po minucie z każdej strony) dodać cebulę, wymieszać razem. Wyłączyć gaz i przyprawić solą, czarnym pieprzem i suszony czosnkiem ( z tym ostatnim uważamy, nie każdy gość lubi tę przyprawę).  Sprawdziłam, że nawet odgrzane polędwiczki następnego dnia są smaczne.

Drugie to kulki szynki wieprzowej
To mięso wymaga więcej czasu w przygotowaniu.
  • szynka wieprzowa
  • 2-3 marchewki
  • 1 pietruszka- korzeń
  • 7-8 ząbków czosnku
  • 1 większa cebula
  • 2 ziarna jałowca
  • gałązka rozmarynu
  • sół, pieprz
  • trochę oleju

Miałam 2 spore kulki szynki. W garnku zagotować 2 litry wody, dodać marchewki, pietruszkę cebulę pokrojone w mniejsze kawałki, połowę ilości czosnku i 1 łyżkę soli. Pogotować ok 20 minut. Ostudzić. Do zimnej zalewy dodać ziarna jałowca, resztę czosnku, rozmaryn i mięso. Cały garnek wstawić do lodówki na dobę lub chociaż całą noc. Po tym czasie mięso wyjąć, osuszyć. Na patelni rozgrzać olej, obsmażyć szynkę ze wszystkich stron, popieprzyć.
Do foliowego rękawa do pieczenia włożyć mięso, wszystkie warzywa z zalewy i wlać 1 chochelkę zalewy. Dobrze zabezpieczyć boki rękawa ( ja odcinam dłuższy rękaw i zawiązuję na supeł ).
Takie zawijas wstawiamy do piekarnika - temperatura niska czyli 100 stopniC czas 1,5 do 2 godzin. Wtedy mięso jest soczyste i kruche. Gdy mięso ostygnie kroimy je na plastry, cały sos miksujemy z warzywami. Doprawiamy do smaku jeżeli czegoś nam brakuje.
W święta podgrzałam tylko wszystko w garnku.
Taką szynkę podaję z kaszą jęczmienną lub kuskusem, lecz w święta podaję też ziemniaki ( mam gości ziemniakolubnych)

Oczywiście upiekłam też różnego rodzaju mazurki, babeczki, sernik cynamonowy itp.


Smacznego

wtorek, 3 kwietnia 2012

Baranek i zajączek wielkanocny

Jak co roku przychodzi czas pieczenia baranków, zajączków i różnej wielkości jajeczek, babeczek i wielkich bab. O mazurkach będzie w innym terminie. W różnych marketach mozna kupić formy do pieczenia. Kiedyś bywały tylko na tzw. stoiskach z zagranicznymi towarami.
Bywały też małe foremki składające się z dwóch drewnianych klocków z wyżłobionym wewnątrz kształtem np. baranka. Takie foremki moczyło się w zimnej wodzie, wypełniało masłem, zamykało, a po 2ch godzinach jakie foremka spędzała  w lodówce wychodziły maślane figurki.
Dzisiaj pokażę zdjęcia zeszłorocznych wypieków, bo w tym roku będę je piekła dopiero w Wielki Czwartek, nie wiem czy po tym czasie, będę miała dostęp do komputera i netu.



Foremki należy rozpiąć z zabezpieczeń ( klamer, zatrzasków itd) wysmarować miękkim masłem ( nie rozpuszczam masła), wysypać drobno startą bułką tartą. Powycierać boki formy (te płaskie części, które będą się stykały na płasko, na które zakłada się klipsy). Foremkę postawić ( baranek stoi wtedy na" głowie").

Ciasto, którego używam do wypełnienia foremek to ciasto dość gęste, ale świetnie wypełniające formy.
Ilość wystarcza na wypełnienie 2ch foremek ( baranka i zajączka średniej wielkośći)
  • 6 jajek - osobno żółtka i białka
  • 1 kostka margaryny 250g - w temperaturze pokojowej
  • 1 szkl. drobnego cukru
  • 1 łyżeczka octu
  • 8 łyżek oleju
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 szkl. mąki
Piekarnik rozgrzać do 170 stopniC. Białka ubić na pianę. W drugiej misce utrzeć margarynę z cukrem. Powoli dodawać żółtka, połowę oleju i połowę mąki. Dobrze połączyć. Dodać resztę składników, utrzeć do końca. Na koniec wmieszać pianę z białek. Ciastem napełnić najpierw uszy i głowy zwierzaków, potem dopełnić resztą ciasta.
Wypełnione foremki wstawić do rozgrzanego piekarnika i piec ok 30-40 minut. Nie włączam termoobiegu. Po upieczeniu pozostawić ciasto w formach do lekkiego ostudzenia. Powoli odpiąć klamry, delikatnie wyjąć wypieki, zostawić do całkowitego ostygnięcia.

Teraz pozostaje wykorzystać naszą fantazję i dekorować tym, czym chcemy : lukrem, cukrem pudrem, wiórkami kokosowymi.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

ostatnia poszła pod nóż

Ta ostatnia to dynia makaronowa, która stała całą zimę na kuchennym blacie. Była spora i śliczna. Przyszła na nią pora.



Dynię przekroić na pół, wyjąć pestki. Pokroić na 3 cm paski, odciąć skórkę, a miąższ pokroić na kawałki ok 2 na 3 cm.  W małej miseczce utrzeć 3-4 ząbki czosnku z 3 łyżeczkami soli, następnie dolać 3/4 szkl. oleju słonecznikowego. Dynię rozłożyć na blasze piekarnika, polać i obtoczyć w wymieszać z warzywem. Wstawić do gorącego piekarnika ( 180 stopni C) na 30 minut.



Pulpety z rozmarynem
  • ok 1,5 kg mieszanego mięsa mielonego ( łopatka wieprzowa i wołowe gulaszowe)
  • 3/4 szkl. startej na średnich oczkach marchewki  ( dodatkowe 3/4 szkl. będzie potrzebne do gotowania)
  • płaska łyżka świeżych igiełek rozmarynu - posiekana 
  • 2 łyżeczki soli
  • trochę czarnego pieprzu
Mięso dobrze wymieszać ze wszystkimi składnikami. Rękoma uformować kulki o średnicy ok. 3cm. W garnku zagotować wodę, dodać do niej kolejne 3/4 szkl. startej marchewki, trochę soli i małą gałązkę rozmarynu. Po kolei gotować mięsne kulki. Ja mam spore garnki, gotuję wszystko od razu. 
W głębokiej patelni ( lub np. szerokim garnku) rozgrzać 3-4 łyżki oleju, dosypać 1,5 szkl. długoziarnistego ryżu i pomieszać tak, by otoczone były wszystkie ziarenka. Dodać sok powstały podczas pieczenia dyni, chochelką dolewć płyn z pulpetów i mieszać, by ryż gotował się równomiernie ( na małym ogniu) Pod koniec gotowania dodać dynię, pulpety i poczekać chwilkę. Podawać gorące.


Smacznego