Spacer w parku
Będąc z dziećmi na spacerze w parku, obserwowałam jak stały bywalec -pan w średnim wieku woła wiewiórki na obiad. Przyszła tylko jedna, inne zjadły wcześniej. Pan kładł na ręce orzechy laskowe i włoskie, przykładał dłoń do drzewa, ruda schodziła, łapała ten który się jej podobał i szybko uciekała do góry. Ruda, ma wspaniałe długie paznokcie, puszystą kitę i ostre zęby. Skorupki orzechów szybko spadały na ziemię, a brzuszek zwierzaka robił się coraz pełniejszy.
Jaka cudowna wiewióreczka!:)
OdpowiedzUsuńA jaka była łakoma
OdpowiedzUsuńboska! uwielbiam wiewióry :) w poprzednim wcieleniu pewnie byłam jedną z nich :D nie dość że ruda to jeszcze zakręcona na punkcie orzechów
OdpowiedzUsuńJaka fotogeniczna ta ruda! :)
OdpowiedzUsuńAniu, a w którym parku mieszka? :)
Co do karmienia z ręki... trochę to chyba niebezpieczne... Kiedyś czytałam (a może w tv oglądałam program), że nawet tacy "parkowi" mieszkańcy mogą być nosicielami chorób. Oby taka ruda nie zadrapała karmiącego.
:) Wiewiórki są super! Mogę obserwować je bez końca. Dwie szare mieszkają w ogrodzie mojej babci :)
OdpowiedzUsuńGosia one mieszkają w Oliwie obok katedry
OdpowiedzUsuńJaka cudna wiewiorka! Bardzo udane zdjecia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!