Zimno, coraz zimniej. Czasem pada śnieg, czasem deszcz. Widzę jak za oknem wróble i sikorki szukają czegokolwiek do zjedzenia. Drewniany karmnik po latach rozpadł się. Zresztą nie zawsze dobrze się sprawował ( u nas strasznie wieje). Ziarna, które wsypywałam nie zdążyły być zjedzone, wywiewało je.
Teraz będzie wisiał karmnik bureklowo- łyżkowy.
Napełniony ziarnami słonecznika, siemienia lnianego i innych. Potem z boku zawieszę jeszcze paski słoninki.
A teraz skrzydlate maluchy zapraszam na śniadanie.
fajny patent:)
OdpowiedzUsuńAle fajny pomysł!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję; fajny i wygodny. Widziałam kiedyś w jakimś magazynie, chyba ogrodniczym i w tym roku wypróbuję taki sposób dokarmiania.
OdpowiedzUsuń